Wybory 2015: W mniejszości niemieckiej aktywnych, mądrych pań nie brakuje
Z premier Ewą Kopacz, marszałkiem Sejmu Małgorzatą Kidawą-Błońską czy kandydatką na premiera partii PiS Beatą Szydło kobiety ostatnio szturmem zdobywają polską politykę. Nie muszą już być kwiatkiem od kożucha, mogą podejmować najważniejsze decyzje polityczne w państwie. Może czas i na kobiety z mniejszości niemieckiej, żeby pokazały, co potrafią? W końcu nasza rodaczka Angela Merkel już od lat radzi sobie całkiem nieźle.
To nie tak, że kobiet na Śląsku w polityce nie ma. Pochodzą stąd nie tylko posłanki, ale też europosłanki, a nawet jedna pani komisarz. Od wielu lat kobiety przedkładają jednak samorządy nad Sejm i Senat, wśród wójtów i burmistrzów, a także w radach gmin i powiatów jest wiele przedstawicielek płci pięknej. – Kobiety lubią widzieć efekty swojego działania od razu, stąd chętniej angażują się lokalnie. Na własnym podwórku łatwiej osiągnąć zamierzony efekt. Decyzje, które są podejmowane na przykład na szczeblu gminnym, szybciej przekładają się na sukces. Nieużytek może stać się placem zabaw, jeśli zdobędzie się pieniądze. Cele są wyraźnie zarysowane, a to jest dla kobiet istotne – potwierdza dr Jolanta Maj, socjolog z Politechniki Opolskiej.
Aktywna dziewiątka
Na liście mniejszości niemieckiej do Sejmu w województwie opolskim pań jest jednak tylko dziewięć. A pierwsza kobieta, czyli Zuzanna Donath-Kasiura, zajmuje miejsce poza „podium”, jest dopiero na czwartym miejscu. Myśląc o swojej działalności w Sejmie, panie też mają na uwadze przede wszystkim dobro regionu. – Gdybym została posłanką, na pewno walczyłabym o lepszą promocję Opolszczyzny. Uważam, że w naszym regionie pod względem turystyki jest jeszcze wiele do zrobienia. Mamy przepiękne miejsca, jak Góra św. Anny, Moszna, Jeziora Turawskie czy mój Krasiejów, gdzie pracuję, o których wiele osób nie wie. A przecież mogłoby tu przyjeżdżać znacznie więcej turystów z Polski, Niemiec, całej Europy Zachodniej – przekonuje Jolanta Labus, pracująca w Parku Rozrywki w Krasiejowie, która niedawno otrzymała medal „Za Zasługi dla Opolskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej”. O lokalnym podwórku myśli też Danuta Wróbel, która 40 lat przepracowała jako nauczycielka w szkole. – Mnie na sercu zawsze najbardziej będzie leżała oświata. Nie jestem na przykład zwolennikiem gimnazjów, uważam, że ta reforma bardzo wiele zła uczyniła młodzieży. Myślę też, że powinniśmy nasze siły skoncentrować na tworzeniu miejsc pracy dla młodych ludzi tutaj, na miejscu, żeby nie musieli szukać zatrudnienia za granicą, wspierać małe i średnie przedsiębiorstwa – mówi pani Danuta, która jest zdania, że im więcej kobiet w polityce, tym lepiej. – Myślę, że kobiety mają inną wrażliwość. Nie ujmując nic panom, myślę, że my jednak jesteśmy bardziej ukierunkowane na to, żeby ludziom pomagać – uważa Danuta Wróbel.
Im więcej kobiet, tym lepiej
Za większą liczbą kobiet w polityce, również tych z mniejszości niemieckiej, jest również Zuzanna Donath-Kasiura, liderka pań na liście MN. – W życiu pierwiastek męski i żeński przenika się wzajemnie, co zapewnia prawidłowy, zrównoważony rozwój. Uważam, że gdyby w polityce było więcej kobiet, nasz kraj i cały świat lepiej by się rozwijał. Różnimy się między sobą, a różnorodność to zawsze plus. Dlatego też dobrze, żeby mniejszość miała jak najwięcej posłów – przekonuje członkini zarządu i sekretarz TSKN. Dla Zuzanny Donath-Kasiury interesy województwa i żyjącej w nim mniejszości są priorytetem. – Nasi ludzie i nasz Heimat zasługuje na lepszą przyszłość. Chcę walczyć dla tych, którzy tu mieszkają, bez względu na to, gdzie pracują. Uważam jednak, że powinniśmy robić wszystko, żeby emigracja zarobkowa była możliwością, a nie koniecznością. Jestem za decentralizacją władzy, samorządy powinny dostawać większe środki na swoje działania – mówi Donath-Kasiura. Wieloletnia przewodnicząca DFK w Otmęcie podkreśla również, że nie interesują jej partyjne gierki. – Poprę wszystkie inicjatywy mające na celu dobro naszego regionu i ludzi tu mieszkających bez względu na to, kto jest ich inicjatorem. Myślę, że tym powinien kierować się każdy pochodzący z Opolszczyzny polityk, ale tylko ci z mniejszości niemieckiej mogą to zagwarantować – podkreśla Zuzanna Donath-Kasiura.
Anna Durecka, www.wochenblatt.pl